28 marca wybraliśmy się do jednego z najładniejszych włoskich miasteczek – Asyżu - miasta świętego Franciszka, bliźniaczego miasta Betlejem.

Niektórzy mówią, że Asyż jest różowy, inni, że beżowy lub kremowy. Jedno jest pewne , to miejsce niesamowicie uspakaja. Zbudowany jest z białego i różowego kamienie, ale mnóstwo tu także zielonych miejsc, strzelistych cyprysów, gajów oliwnych i winnic. Asyż to miasto prawie 600 przeróżnych kapliczek i kościółków. W każdym zaułku , niemalże na każdej ścianie mogliśmy dostrzec jakieś sacrum. Nie zamknięte za kratami bazylik, ale zwyczajnie, codziennie, na wyciągniecie ręki.

Niewątpliwie najważniejszym punktem naszej wycieczki była Bazylika Świętego Franciszka, pełna malarskich innowacji i geniuszu włoskich artystów. Bazylika powstała zaledwie dwa lata po śmierci świętego, w roku jego kanonizacji w 1228 roku. Składa się z kościoła górnego i dolnego, pod którego ołtarzem umieszczone jest ciało św. Franciszka.

Każdy zaułek tej romańskiej budowli jest przepiękny, pokryty licznymi freskami włoskich mistrzów. Ze względu na jej wartość kulturową i architektoniczną, wpisana została na światową listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Kolejną atrakcją, którą zwiedziliśmy, była bazylika św. Klary. Jest to gotycka świątynia, w której początkowo pochowano i kanonizowano św. Franciszka. W bazylice podziwialiśmy święty krzyż, z którego Franciszek miał usłyszeć głos samego Jezusa : „Franciszku, idź i napraw mój Kościół”. W krypcie kościoła, w kryształowej trumnie pochowana jest święta Klara.

Ogromne wrażenie wywarła na nas Bazylika Matki Bożej Anielskiej, w której mieści się maleńki kościółek – Porcjunkula. W XII wieku Franciszek otrzymał go od Benedyktynów i odbudował własnymi rękami . Po śmierci Franciszka, stał się on miejscem jego kultu.

Chwile wytchnienia znaleźliśmy na średniowiecznym Placu Ratuszowym , ze starożytną świątynią Minerwy, z której pozostała jedynie fasada z potężnymi kolumnami w porządku korynckim.

Przechadzając się po starym mieście, chodziliśmy tymi samymi uliczkami, którymi chodził Św. Franciszek, dokładnie po tych samych kamieniach , które pamiętaj jego historię. Zachwycaliśmy się kunsztem detali ulicznych latarni i małymi, uroczymi sklepikami.

W Asyżu, oprócz pysznych lodów, skosztowaliśmy także ciasteczek Świętego Franciszka- mostaciolli, włoskich słodkości ze zmielonych migdałów. Podobno są one idealne zarówno do kawy, jak i na smutki i wszelkie tęsknoty.